Ze wstępu:
Jeszcze niedawno zachęcaliśmy w naszym kwartalniku do refleksji nad życiem i dziełami proroków, a dziś niemal na wszystkich jego stronach panuje niepodzielnie jedna postać. To bohater nowotestamentalny, który także dla naszego czasopisma ma szczególne znaczenie. Otóż, jak nieraz wspominaliśmy, biblijna kraina galilejska to znana w czasach Starego Testamentu i w czasach Jezusa „ziemia pogan”, a życie i dzieło Apostoła Narodów, o którym chcemy rozmawiać w „Galilei”, wplata się niejako w proroctwo o zbawieniu pogan, a więc całego świata. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. (…) Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić (J 12,46-47).
Bóg pragnął zbawić w swoim Synu wszystkich ludzi wszystkich czasów: tak Izraelitów, jak i pogan, czyli
„ludzi Galilei” – a więc także nas, wywodzących się z narodu ochrzczonego w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa i przeżywających aktualnie w lokalnym Kościele jako wyznawcy Chrystusa zmartwychwstałego stulecie naszej archidiecezji.
Święty Paweł – bo o nim mowa – został wybrany przez Pana w czasach apostolskich jako narzędzie ewangelizowania właśnie pogan. Rozpoczynając relację o początku działalności publicznej Jezusa, ewangelista Mateusz nawiązuje do księcia proroków: Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło (4,15-16). Boże światło wzeszło i stało się znakiem rozpoznawczym misji nawróconego Żyda z Tarsu w Cylicji. Od Chrystusowego światła „wszystko się zaczęło” także w życiu Pawła, jak byśmy powiedzieli, parafrazując znane papieskie słowa. Jak on sam wyzna później: ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca (Dz 26,13). Zaślepiony nieprzyjaciel Jezusa odzyskuje wiarę, zostanie mu przywrócony wzrok dziecka Bożego.
Warto sobie uświadomić jeszcze to: droga, którą Szaweł przemierzał z Jerozolimy do Damaszku, jest niemalże równa odległości z Gdańska do Częstochowy – na Jasną Górę. A na takiej mniej więcej trasie, jeśli wziąć pod uwagę liczbę kilometrów, które pokonują co roku rzesze pątników zmierzających do sanktuarium Matki i Królowej Polski, dokonała się tamta nieprawdopodobna przemiana przyszłego apostoła. W przypadku Szawła jest to transformacja duchowa, mentalna i wręcz fizyczna (od życia w ciemności duchowej, przez utratę wzroku, po cudowne uzdrowienie i przejrzenie na oczy). To całkowita odmiana ludzkiego umysłu, otwarcie się na Bożą prawdę, będące skutkiem interwencji Pana – metanoia (gr.), conversio (łac.) – powołującego swoją łaską człowieka, którego On sam wybiera, aby imię Jezusa zaniósł na krańce ziemi. Prześladowca staje się nagle gorliwym wyznawcą i apostołem. Staje się świętym Pawłem – i co ważne, jego nowe imię będzie znaczyć „maleńki”, „pokorny”.
Ta historia to dowód na to, że Bóg potrafi przemienić nawet najbardziej zatwardziałe serce, uczynić
z każdego narzędzie swojej łaski. Jest to zarazem jedna z wielu tajemnic Pisma Świętego, które chcielibyśmy odkrywać na łamach „Galilei”. Czy zresztą przemiana Szawła nie jest również dla nas wspaniałą zachętą do „pielgrzymowania” fizycznego i duchowego, aby każdego dnia stawać się pielgrzymami nadziei? Pochylając się nad historią życia św. Pawła, szukamy odpowiedzi na rozmaite pytania, które dotyczą naszej wiary. Co tak naprawdę wydarzyło się pod Damaszkiem? Jak przebiegała dalsza posługa Szawła, który stał się Pawłem? W jaki sposób głosił on Ewangelię? Kim byli towarzysze jego misyjnych podróży? Te i wiele innych kwestii poruszamy w najnowszym numerze, który stanowi pierwszą część tryptyku o Apostole Narodów.
Zachęcam serdecznie do lektury i bliższej znajomości ze świętym, który wiele musiał wycierpieć dla imienia Pana i który, idąc z Jerozolimy do Damaszku, za sprawą Bożą wyruszył także do nas, do naszego świata.
bp Piotr Przyborek